- Dobra, wróćmy do Mudhoney. Sporo gracie po premierze „Vanishing Point”?
- Dość dużo, w Europie będziemy prawie wszędzie. Nie pamiętam nazw wszystkich klubów i miast, ale jest tego całkiem sporo.
- Festiwale też?
- Nie, tym razem to będą tylko kluby. Nawet się cieszę, bo w klubie jest zawsze… hm… intymniej. Jesteś bliżej ludzi, jest gorąco, jest czad. Lubię festiwale, ale kluby to zawsze inna bajka.
- Poprzedni koncert w Polsce pamiętasz?
- Tak, nawet dość dobrze, bo było naprawdę zajebiście. Nie mówię tego z grzeczności, naprawdę było świetnie. Ludzie w klubie zwariowali, a my to bardzo lubimy. Nie chcieli nas puścić ze sceny, było naprawdę dobrze.
- Nowy materiał już macie ograny?
- Tak! Nowe numery już były grane na koncertach i wypadają naprawdę świetnie. To jest za każdym razem ekscytujące kiedy gra się nowe rzeczy, nie ma rutyny, jest podniecenie.
- Co zagracie w Stodole?
- Sporo nowych numerów, sporo starych. Długi, intensywny koncert to najlepsze co możesz dostać, a my się nie oszczędzamy na scenie, więc na pewno będzie super. Nie wiem tylko czy ten klub mieści dużo ludzi?
- Sporo.
- Pięćset?
- Więcej.
- Tysiąc?
- Więcej…
- Wow! No to będzie czad!
Rozmawiał Piotr Miecznikowski
Klub Politechniki Warszawskiej „STODOŁA”
ul. Batorego 10, 02-591 Warszawa
telefon: +48 22 825 60 31, +48 691 800 388